Janusz Stankiewicz

Gorath: Uderz pierwszy

Zamawiając tutaj, otrzymujesz książkę z dedykacją od autora.

Pierwszy tom 3-częściowego cyklu, w którym krew leje się często i gęsto, a podział na tych dobrych i tamtych złych nie istnieje. W każdym mieszają się dwie strony mocy.

Zawiera:

intrygę, przygodę, magię, gangsterski klimat

Premiera:

05/06/22

Liczba stron:

292

ISBN:

978-83-667671-8-8

Cena:

40,00 zł

Cena:

55,00 zł

+ koszty wysyłki

Czas realizacji zamówienia 2-4 dni robocze

Opis

Gorath – ukrywający się przed prawem zabijaka i awanturnik, półork półczłowiek – wpada w ręce władz i dostaje propozycję nie do odrzucenia. Ma przeniknąć do organizacji płatnych zabójców – Nocnych Cieni, poznać ich strukturę, metody działania i przywódców, by w odpowiednim momencie wystawić ich siepaczom Władców. W zamian uzyska darowanie win i wolność.

By zdobyć zaufanie Cieni, Gorath musi stać się jednym z nich, a żeby poznać tajemniczych przywódców, musi zabijać sprawniej niż pozostali. Szybko przekonuje się, że nie jest to czysta robota, a podczas likwidacji celów giną też postronni. Zaczyna rozumieć, że nie można być zawodowym mordercą i nie staczać się coraz bardziej w mrok.

Nocne Cienie mają jednak własne metody na zapewnienie lojalności członków. Podczas Rytuału Przejścia Gorath otrzymuje mistyczny tatuaż. Musi się go pozbyć jak najszybciej, by móc wystąpić przeciw zabójcom. Upragniona wolność wymaga od Goratha ostrożnego lawirowania między Nocnymi Cieniami, ludźmi kontrolującej go Władczyni oraz jedną z kupieckich gildii. Jej zamorskie powiązania musi odkryć, aby opłacić pomoc elfów – bez nich zawsze będzie na czyjejś smyczy.

Gorath stara się podchodzić do misji na zimno, jednak wbrew sobie z niektórymi spośród Nocnych Cieni zaczyna go łączyć więcej niż znajomość i zdrada nie przyjdzie mu łatwo, zwłaszcza gdy odkryje, jakimi motywami kieruje się ich przywódca. Odtąd nie będzie już pewien, kto stoi po właściwej stronie oraz czy on którąkolwiek ze stron powinien wybrać.

Fragment

Nagle ruchy obcego nabrały przyspieszenia. Skoczył do przodu, jedną ręką chwycił wyciągniętą dłoń Wursta, pchnął go mocno tak, że obaj uderzyli o potężny wspornik werandy. W drugiej ręce Goratha błysnął nóż, uderzył szerokim, ale błyskawicznym ruchem z góry ponad głową Wursta, przybijając jego łapsko do słupa, wbijając ostrze w mięso i stare drewno niemal po rękojeść, tak płynnie i szybko, że Johann nawet nie zdążył zakrztusić się piwem. Wurst wrzasnął wysokim zdziwionym głosem i, wypuszczając pałkę, spróbował drugą ręką sięgnąć do swojej przybitej dłoni. Wrzask urwał się nagle, zamieniając w zduszony jęk, gdy pięść Południowca zatopiła się w brzuchu osiłka. Za chwilę poprawił drugą ręką; potężny cios sprawił, że Wurst poderwał nogi z ziemi i przez krótką chwilę zawisł na przybitej dłoni. Gorath stanął w szerszym rozkroku i zaczął mocnymi, metodycznymi uderzeniami okładać unieruchomione przy słupie ciało. Raz, drugi, trzeci. Jęki Wursta stawały się coraz bardziej zduszone.      

Słomka z trochę opóźnionym zapłonem szarpnął się i spadł niezgrabnie z ławy, ten pokaz brutalności ocucił go jak wiadro zimnej wody wylanej na twarz zaspanego pijaka. Johann przeciwnie – zesztywniał, poczuł, że zimny strach paraliżuje mu kończyny. To wszystko było zbyt nierzeczywiste. Niemożliwe, by ktoś w taki sposób załatwił Wursta, przecież ten kawał byka rozwalał łby w spelunkach i zaułkach Savony, odkąd sięgnąć pamięcią. I nikt nie śmiał zadzierać z Johannem, jeśli nie chciał skończyć w rynsztoku z poderżniętym gardłem. Ale teraz nie wiedział, co robić, bo Wurst był skończony, zanim to się na dobrą sprawę zaczęło, zanim Johann zdążył wstać zza stołu. Słomka był do niczego w takim stanie, a walka samemu z tym typem wydawała się bardzo złym pomysłem.      

Lichwiarz siedział zesztywniały i patrzył, jak potężne cielsko Wursta zmienia się w worek mięsa. Gorath nie przestawał zadawać ciosów nawet wówczas, gdy Wurst kompletnie obwisł na przybitej dłoni. Ubijał go jak powieszonego na haku tucznika, walił w żebra tak mocno, jakby chciał je wszystkie połamać. W tych uderzeniach nie było wściekłości, nawet w pewnym sensie agresji – pracował nad ciałem Wursta niczym pięściarz na ciężkim worku. Mimo że trwało to tylko tyle czasu, ile zajęło Słomce pozbieranie się z desek werandy, Johannowi wydawało się bardzo długo. Na tyle długo, że zdążył zauważyć i policzyć kolczyki w uchu Południowca, przyjrzeć się odcieniowi jego opalonej skóry a także dostrzec pustą pochwę przy pasie Wursta, co oznaczało, że dłoń została przybita do słupa jego własnym nożem.

zamawiam

Czas realizacji zamówienia 2-4 dni robocze

kontakt

Z szacunku do autorek i autorów nie przyjmujemy propozycji wydawniczych. Służymy jednak wsparciem i wiedzą wszelkim osobom pragnącym rozpocząć przygodę twórcy niezależnego.

kontakt@sinisterproject.pl

+48 793 111 281

facebook

instagram

Oferta dla bibliotekPolityka Prywatności
© 2023 SINISTER PROJECT  All Right Reserved.