Jarosław Dobrowolski

Dziwny Zachód

Zamawiając tutaj, otrzymujesz książkę z dedykacją od autora.

Młody szuler (a zarazem koniokrad) zostaje schwytany przez łowcę nagród dysponującego magicznymi zdolnościami. Aby odzyskać wolność, chłopak musi wyruszyć z owym łowcą na poszukiwanie miasta duchów. Nie wie, że owo spotkanie na zawsze odmieni jego życie.

Zawiera:

western, przygodę, magię, humor, potwory

Premiera:

10/15/23

Liczba stron:

510

ISBN:

978-83-968689-0-9

Cena

55,00 zł

Cena:

55,00 zł

+ koszty wysyłki

Czas realizacji zamówienia 2-4 dni robocze

Patroni medialni

Opis

Pogranicze Teksasu to miejsce, gdzie tajemnice splatają się z magią, a pełne niebezpieczeństw przygody czekają na każdym kroku. Gdzie każdy nosi broń, a życie jest tak tanie, jak naboje do rewolweru lub chrzczona whiskey. Młody szuler i koniokrad, Morris M. Swithen, wpada w ręce niezwykłego łowcy nagród. Jedyną szansą uniknięcia stryczka jest pomoc w wyjaśnieniu mrocznej tajemnicy doszczętnie wyludnionego miasta, które jeszcze do niedawna tętniło życiem. Daj się pochłonąć dynamicznemu westernowi, opowieści o walce Zła z większym Złem, czarnej magii i potworach, których istnienie wykracza poza ludzkie pojmowanie. Witaj w krainie bezprawia. Witaj w świecie Dziwnego Zachodu.

Powieść otrzymała trofeum w XIII edycji konkursu Złotego Kościeja w kategorii Najlepsza Fantastyka 2023.

merch

Fragment

Nocne niebo grzmiało, a sypiące się z niego pioruny biły w ziemię, jakby chciały otworzyć wrota do piekła. Zacinający deszcz zdawał się padać niemal w poziomie, prosto w twarze żołnierzy otaczających ogromną stodołę. Nieco dalej, za gęstym zagajnikiem szarpanych wiatrem drzew, znajdował się dom Garretów. Stali tam teraz na werandzie, przerażeni i zziębnięci, choć wdzięczni oddziałowi kawalerii za wyswobodzenie z rąk porywacza.

Niewiele było widać przez ścianę deszczu. Nie było sensu brać pochodni, a dowódca zakazał używania lamp naftowych. Niedoszli porywacze z pewnością byli uzbrojeni, a w tych ciemnościach każde źródło światła stanowiło dla nich doskonały cel.

Kapitan Lawrence Daniels kucnął, kryjąc się za wyprzęgniętym powozem. Z tego miejsca mógł obserwować wielkie, drewniane wrota i znajdujący się powyżej lufcik. Miał też w zasięgu głosu swoich ludzi obstawiających boczne ściany stodoły i jej tył. John Wilkes Booth i pomagający mu David Herold nie mieli żadnej drogi ucieczki.

– Zrobią nam przysługę, jak się tam zastrzelą lub powieszą. – Przetarł twarz z wody i odciągnął kurek rewolweru. Szeroki płaszcz, który miał na ramionach, ciążył mu niemożebnie.

– Nie mamy na co liczyć – odparł uzbrojony w karabin kawalerzysta, wyglądający zza wielkiego koła wozu. – To ludzie bez honoru, sir.

Ich rozmowę przerwało poruszenie wewnątrz stodoły. Najpierw dało się słyszeć podniesione głosy, po czym ktoś uderzył od środka we wrota, uchylając je nieco. Wywołało to natychmiastową reakcję żołnierzy, którzy wycelowali w tamtą stronę broń.

– Nie strzelać! – odezwał się piskliwy głos. – Poddaję się.

Spomiędzy wrót stodoły wychynął średniego wzrostu człowiek w powycieranej kurtce. Trzymał ręce wysoko nad głową i, nie zważając na ulewny deszcz, postąpił parę kroków przed siebie.

– To Herold. – Kapitan Daniels rozpoznał jednego ze spiskowców.

– Wygląda na przerażonego – odparł kawalerzysta, celując prosto w serce mężczyzny.

Kapitan ścisnął mocniej rękojeść rewolweru. Wychylił się, tak by widzieć Herolda, lecz by nie wystawiać więcej niż czubek głowy.

– Idź przed siebie z rękoma uniesionymi wysoko! – zagrzmiał. – Jeżeli będziesz coś kombinował, naszpikujemy cię ołowiem.

Zdjęty trwogą mężczyzna usłuchał rozkazu i krok za krokiem brodził w coraz luźniejszym błocie. Wyglądał, jakby nogi miały się zaraz pod nim ugiąć, lecz szedł dalej.

Burza zdawała się przechodzić tuż nad farmą Garretów. Uderzające co chwila pioruny rozświetlały okolicę upiornym blaskiem. Ich porażające grzmoty wstrząsały mężczyznami, którzy, choć przyzwyczajeni do salw z armat i karabinów, nie potrafili wyzbyć się strachu przed niepowstrzymanymi siłami natury.

Kapitan Daniels czuł narastający niepokój. Już tak miał, że tuż przed bitwą coś kotłowało się w nim. Twierdził, że to intuicja, bo zawsze potrafił przewidzieć, kiedy dojdzie do walki, kiedy padną trupy. Tak i teraz coś łaskotało go od środka w klatce piersiowej, zupełnie jakby jego serce pochwyciły macki przerażonej ośmiornicy.

Herold już docierał do dwóch żołnierzy skrytych między drzewami, dokładnie naprzeciw wejścia do stodoły. Wtedy właśnie padł strzał.

zamawiam

Czas realizacji zamówienia 2-4 dni robocze

kontakt

Z szacunku do autorek i autorów nie przyjmujemy propozycji wydawniczych. Służymy jednak wsparciem i wiedzą wszelkim osobom pragnącym rozpocząć przygodę twórcy niezależnego.

kontakt@sinisterproject.pl

+48 793 111 281

facebook

instagram

Oferta dla bibliotekPolityka Prywatności
© 2023 SINISTER PROJECT  All Right Reserved.